14 kwietnia, godz. 19.00 - Kościół pw. Matki Bożej Królowej
Polski
Scena Plastyczna KUL
BRUZDA
Leszek Mądzik
Gleba jest miejscem bezpiecznym i dającym nadzieję. Ziarno
w nią rzucone ma szansę przetrwania. Nie obumiera. Lęk przed
śmiercią, choć bardzo ludzki, nie przytłacza. Nadzieja i wiara
są silniejsze. Bruzda,
z której jesteśmy zrodzeni i po której stąpamy jest drogowskazem,
kierunkiem wyznaczającym sens trwania. Siewca zbiera rzucone
ziarno. Ludzki spichlerz
to ostatnia przystań na drodze pełnej niepokoju, cierpienia ale
i zawie rzenia."(Leszek Mądzik)
W przedstawieniu "Bruzda" Leszek Mądzik odszedł od charakterystycznych
dla siebie płynnych, przenikających się projekcji plastycznych
na rzecz ruchu i ciała aktora jako przedmiotów gry scenicznej.
"Bruzda" jest bardziej
dosłowna, bliższa pantomimie i klasycznemu teatrowi ruchu. To
metaforyczna opowieść o ludzkim wędrowaniu bruzdami i koleinami
życia, upadkach, śmierci,
katharsis i pokonywaniu kolejnych bram w drodze do Zbawienia,
aby spotkać się przed Boskim Ołtarzem i Obliczem niewidzialnym
dla ziemskich oczu,
ale elektryzująco wyczuwalnym.
"Jest w Mądzikowej "Bruździe" niewiarygodna siła osobistego
wyznania. Reżyser miał rzadko spotykaną odwagę odrzucenia wszystkiego,
co przez
lata mozolnie wypracował. Konwencji teatralnej, autorskiej sygnatury,
charakterystycznego zestawu symbolicznych rekwizytów. Zaczął
jakby od nowa. Jakby w strachu, że może mu być w sztuce za łatwo.
Zaprzeczył sobie,
żeby pójść dalej. Panie, panowie: wielki gest wybitnego artysty!"(Łukasz
Drewniak - "Przekrój" 2006)
"ŤBruzdať zaskakuje admiratorów twórczości
Mądzika, bo w tym spektaklu odarł on swój teatr z niezwykłej
tajemniczości, wieloznaczności sensualnej
i intelektualnej, ujawnił jego szkielet fizyczny, a ten jest
zadziwiająco prosty. (...) Dosłowność i fizyczność spektaklu
ma swoją własną siłę wymowy,
a ta buduje dramatyczne napięcie. (...) Jest to opowieść o samym
Leszku Mądziku, który boleśnie zmaga się z tematem i formą swego
teatru spraw
ostatecznych. Dlatego po raz pierwszy sam sobie wyznaczył rolę
- demiurga z taczką w przestrzeni sacrum." (Grzegorz
Józefczuk - "Gazeta Wyborcza"2005)